Komnata Kiry

Mruknął cicho pod nosem i położył się, zapewne znudzony i zmęczony wyczerpującymi czynnościami jak ..siedzenie. Włożył łepetynę pod poduszkę.

- Dobrej nocy - wymruczała i klapnęła na fotelu/krześle. Zaczęła liczyć rysy na biurku oo'

- Yhy- mruknął przysnąwszy (NMM)

Przeczesała ręką włosy i podeszła do drzwi. Rzuciła okiem na komnatę po czym wyszła .nmm.

[...] Zwykle sypiał na łóżku, a nie przy biórku jak teraz. Wobec tego były dwa wyjścia, albo był na prawdę zmęczony ( ciekawe czym ), albo nie chciało mu się wstać ( bardziej prawdopodobne ).
Przydała by się jescze poduszka i miś

Pojawił się przed drzwiami i wszedł do środka w poszukiwaniu kostek cukru ciągając przydługimi nogawkami dżinsów po ziemi. Spojrzał w prawo i w lewo i powoli ruszył w stronę stołu na którym leżała cukiernica..

Nawet nie drgnął, gdyby był człowiekiem, to można by go pochwalić za wzorowe trupowanie, no ale niestety.
Spał już wystarczająco długo żeby mógł sobie powiedzieć 'dosyć', powoli rozlepił powieki i pierwszym co zobaczył przez cieńkie szpary to blat w zbyt duzym zbliżeniu, inaczej mówiac, miał czerń przed oczami.

Powoli podszedł i nie zważając na zwłoki brata sięgnął po cukiernicę swoimi dwoma sarnimi palcami. W połowie drugi zatrzymał się by poskrobać się nogą po łydce i wróciło poprzedniej czynności.

Nagle ni z tąd ni z dupy złapał brata za nadgarstek.
- Masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz może zostać użyte przeciwko tobie - mruknął.
Rzecz jasna nie podniósł się.

- Yo – mruknął obojętnie próbując strzepać rękę brata z nadgarstka.

Po chwili pseudozastanowienia stwierdził że pewnie mu się wydało. Pociągnął Ryu do siebie, zupełnie jak mięciusią podusię i wtulił się. On nie udawał, że Ryu jest podusią, on na prawdę sądził, że to poducha, której tak mu do szczęscia brakowało.

Odstawił bezpiecznie cukiernice i wsunął rękę między poły peleryny i wsunął ją lekko za gumkę spodni by szczypnąć brata w skórę na podbrzuszu. – Hm? – mruknął pod nosem nie wyciągając ręki.

Od kiedy poduszki szczypią. Przestał być pewien i przesunął nosem po szyi Ryu w istocie miziając go.
- Dziwne.. czuje.. czekolade? - mruknął do siebie pod nosem, nadal z zamkniętymi oczami.

- Ptasie mleczko, ciastka , krem , ciasto , lizak i cukierki z czekoladą. . - mruknął jak zwykle apatycznie jak szanujący się sztywniak , choć dziwnie długo jak na wiekowego trupa. Palce drugiej ręki także znalazły się pod peleryną i powoli zaczęły wykręcać w bolesny sposób sutek brata ich właściciela.

- Hm, notujesz se na ręku? - lekko się uśmiechnął. Nie było innej możliwości, to nie mógł być nikt inny.. w końcu kto się opycha słodyczami? Wzdrygnął się lekko kiedy wymienił to wszystko i jedyne co mu sie nasówało w myśli to 'fu~'.
Jeszcze bardziej wtulił się w jego szyję i 'zamruczał' cicho pod nosem. Powoli jedną ręką zsunął płaszcz z ramion brata.
Całkiem miły prezęt, tak na Dzień Dobry.

- Mam wystarczająco dobrą pamięć by to zapamiętać – fuknął chłodno , gdy brat w pewnym sensie obraził jego samcze ego. Jak niby nigdy nic dwoma palcami rozpiął guzik w spodniach brata i powoli rozsunął rozporek nie poruszając się zbytnio w końcu to zabiera mnóstwo energii.

- Ua, czyżbym ura... - i nie skończył, bo zanim się spostrzegł w 'tajemniczy' sposób wyglądował z nim na ziemi. Na szczęscie on sam lądowanie miał miękkie.
- ..Ups - zrobił tą swoją niewinną minę i zaśmiał się.
Nie zbyt długo leżał bezczynnie, przeturlał się z nim tak, co by znaleśc się pod nim. I zważywszy na energooszczędność Ryu, sam jedną ręką zsunął se lekko spodnie.

Stęknął głucho gdy cielsko brata przygniotło go na chwile do ziemi. Bezwładnie pozwolił się przekręcić i lekko oparł na rękach gdy brat zsuwał spodnie – chciałem tylko zobaczyć czy zmieniłeś bieliznę – mruknął apatycznie opierając się na jednym palcu a drugą ręką przejeżdżając po brzuchu brata.

- ..Nie wyobrażaj sobie niczego, ja tylko prezętuję swoją bieliznę, zboku - znowu zachichotał. Praktycznie prawie cały czas cieszył miche, w przeciwieństwie do tego ciężkiego trupa nad nim.
Lekko zamruczał pod nosem.
- I.. - dobrał się bratu do spodni - zero oryginalności

Stęk.. nie zaraz to już było. Mruknął coś pod nosem i powoli klęknął w rozkroku nad nogami brata tylko po to by pozbawić go dżinsów tak modnych w piekle. – Oryginalne gacie zwykle świadczą o zboczeniu a nie ich wymiana braciszku – gdyby ktoś nauczył go jeszcze co to jest tonacja to zabrzmiało by to całkiem uroczo - to świadczy o higienie.
Materiał powędrował dalej a dłonie niczym umęczonego śmiercią a duchem emeryta , dziedzica złapały za dolny brzeg bokserek brata.

Najpierw uniósł jedną brew, by zaraz potem odwrócić głowę i zadrzeć nosa niczym urażona królewna. No okej.. urażony książe albo w każdym bądź razie coś w ten deseń. Zerknął na niego kątem oka i w odwecie lekko złapał za gumkę bokserek.
- Ale... oryginalne gatki mogą też swiadczyć o oryginalnej osobowości i poprzez ogryginalną osobowośc nie mam na myśli oryginalnej inaczej bądz oryginalnej w tym kierunku - począł bredzić.

- Po co komu oryginale gacie skoro zaraz i tak będą robić za skrawek bawełny na ziemi? – wymamrotał obojętnym tonem powoli zsuwając bokserki brata w dół. Gdy na chwile utknęły szarpnął nieco mocniej tak by swobodnie przeciągnąć je przez nogi.

- Hm..taki skrawek na ziemi też musi dobrze wyglądać, a nie jak jakaś średniowieczna szmata - mruknął i powędrował za swoimi gatkami 'tęsknym' wzrokiem. Cofnął dłoń i podparł się z tyłu na rękach.

- Sugerujesz coś? – mruknął niespodziewanie przyjemnie dotykając brzucha i podbrzusza brata. Drugą ręką co by za bardzo się nie poruszać zsunął jego pelerynkę z ramion i powędrował wzrokiem górę szukając jakiś opcji.

-Ja? Ten..tego..niee, no gdzież tam. Nie martw się, nie jest tak źle - westchnął i lekko przymknął ślepia. Znowu dało się usłyszeć to ciche 'mr'.