Pustynia Friguoris

> Na pierwszy rzut oka to dla ciebie zwykła lodowa pustynia. Lodowa powierzchnia nie mająca końca , jedynie gdzie nie gdzie wystają z ziemi lodowe słupy przypominające ziemskie stalagmity.
Jeśli wciąż myślisz że stoisz na lodzie nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz - śmiertelnik zamarzł by tu w ciągu paru sekund. Dlaczego? Otóż tu nie ma lodu, to co masz pod nogami to azot w stałej postaci. Po chwili dostrzegasz też coś podobnego do mgły co sprawia, że końcówki twoich włosów przymarzają {o ile je masz } .. azot zamienia się w gaz tworząc to niesamowite zjawisko śniegu padającego z ziemi w stronę ‘nieba’..

> Temperatura w dziele ' pogoda ' nie dotyczy Pustyni.

> Przypominamy też iż aniołom nie przeszkadza żadna temperatura, przecież nie żyją (...)

Zmaterializował się na środku pustyni i zamrugał kilkukrotnie – biało – skwitował krótko i siadł podwijając nogi pod siebie.

Przylazł az tutaj, moze chciał się przewietrzyć a może też zudziło mu się już siedzenie u siebie, w lab i w sali? Zmrużył oczy i rozejrzał się przez chwilę, ziewnął przeciągle i włożył ręke w kieszenie.
-Ach ty tutaj?.. Co za zbieg okoliczności - mruknął po czym chcial się napić herbaty, ktora przypadkowo zrobila się twarda jak kamień c.c

Spojrzał na zamarzniętą bryłę którą brat próbuje pić oO” – yhym – mruknął pod nosem i potarł stopę o stopę obserwując teraz unoszący się azot. - smacznego - mruknąłz rozbawieniem po chwili

Przechylił kubek do gory nogami i trząsnał nim. Wzruszył ramionami po czym trzepnął kubkiem o lodowy słup oo'

Przeniósł wzrok na pękające bryły azotu i wzruszył barkami zajęty swoim lizakiem o_o

Nagle się zamyślił i mruknął coś do siebie. Przerzucił wzrok w inne miejsce i usiadł c.c

Popukał w tafle lodu - nie kulturalnie tak śmiecić - rzucił obojętnie komentując w końcu szkło po kubku

-Ach racja, ale skoro już jestes kulturaly to kulturalnie sprzatniesz - mruknął i wyszedł bez humoru (NMM)

Zmrużył oczy stwierdzając, że ostatnio coś długo go tu nie było a dosyć lubił to miejsce oo' Prawie że by zapomniał o ciągnącym się z tyłu 'blondasku'' oo'
- Hm jak już się 'zamrozisz' to się zgłoś o_o' - mruknął po czym usiadł opierając się wygodnie lodowy słup. Zamyślił się.

Podczas lądowania wpadł na anioła - ałć - wymamrotał cicho i siadł obok rozcierając oparzenie - najpierw mnie oblewasz herbatą a teraz mnie mrozisz chcesz bym miał szok termicnzy c.c?

Zerknął na niego kątem oka.
- Ciamajda - mruknął krótko i przeciagnął się. Przerzucił wzrok puszczajac mimo uszu uwagę o szoku termicznym.

Oparł się lekko o anioła - zimno tutaj - westchnął cicho składając skrzydła

- Jakoś nie przypominam sobie, abym robił za podporę - mruknął znacząco.

Nieporuszył się - ale jesteś ciepły - uśmiechnął się kokieteryjnie , coprawda było m uzimno ale przyjemniej niż w Krancu Podziemi.

Gwałtownie szarpnął łańcuchem od tyłu, tak, aby chłopak obił się o drugą stronę lodowego słupa. Sczerze powiedziawszy wolałby słyszeć takie stwierdzenie od kogos zupełnie innego. Wzruszył ramionami.

Uderzył głucho o skałę i na chwile go zamroczyło – za coo .. – jęknął cicho kulając się , był kruchy i uparty , co nie szło z sobą w parze.

Pokręcił głową ze 'zrezygnowaniem' i zamyślił się mrużąc oczy.

- jesteś Jego synem prawda? bije od Ciebie taka duża siła chodź nie wydajesz się być taki pusty za jakich brałem Upadłych - wymamrotał cicho opierając brode o kolana - mógł bm zapytać jaki On jest?

- Nie sądze, zeby było ci to potrzebne, czasami lepiej egzystować w niewiedzy - mruknął tylko tyle, szczerze to gdyby miał mówić poważnie, nie wiedział by co powiedzieć. Przerzucił wzrok.

Westchnął cicho z zrezygnowaniem – dla Niebiańskich ważna jest tylko prawda chodźby nie wiem jak straszna czy bolesna – siedział blisko chłopaka skulony co jakiś czas na niego zerkał.

- 'Prawda'... mhm 'prawda' to tylko kolejny nienasycony, głodny morderca, łagodzony 'kłamstwem' - mruknął takim tonem jak by mówił o pogodzie, mruknął coś do siebie.

Uśmiechnął się delikatnie do chłopaka ale już nie odpowiedział - moglibyśmy wrócić? Zimno mi

- Mhm iech ci będzie - podniosł się i wyszedł ciągnąc go za sobą (NMn)

*nmmt*