Dolina Umarłych

Cóż siedział tu już jakiś czas, w.. zastanowieniu? Raczej nie. Rozejrzał się raz jeszcze, przynajmniej nie było w pobliżu rodziny.

Stąpałam na boso po jednej ze skalnych pustyń. Nie było to bezpieczne miejsce jednak mi jak najbardziej odpowiadało. Zerkałam przed siebie a raz co raz na mojej twarzy malował się lekki, zimny uśmieszek. Szłam tak nie zastanawiając się nawet nad tym, że ktoś mógłby tu przesiadywać. Bordowa, zwiewna sukienka powiewała na wietrze a rude, luźno rozpuszczone włosy wręcz wtapiały się w tło ..

Hm niespostrzegł Issis, być może był dosyć zajęty samym sobą. Kopnął jakiś kamyk i zmrużył oczy.

Zatrzepotałam czarnymi skrzydłami i rozejrzałam się przysiadając na jakimś kamieniu. Oparłam brodę o rękę stawiając łokieć na kolanie. Dmuchnęłam sobie w grzywkę i ni z tego, ni z owego zrobiłam rozkapryszoną minę. Kątem oka dostrzegłam dziedzica jednak nie zareagowałam w żaden sposób. Po co niby miałam się wysilać?

Dopiero teraz zerknął no Issis, powstrzymał się od wywrócenia oczami i tylko wywinął wargi w coś co przypominało "uśmieszek pozbawiony uczucia" . Cóż nic nie powiedział, może nie to że nie miał ochoty, ale nie lubił zaczynac do nieznajomych? Tymbardziej kto wie czy kobitka nie ma jakiegoś szoku ze tu się znalazła ? Oparł się o skałe i przciągnął wyjątkowo leniwie.

Gdy się 'uśmiechnął' przewróciłam mimowolnie oczami. Mimowolnie, bo tak już miałam w zwyczaju i trudno mi się było tego oduczyć .. Podniosłam się i wolnym krokiem podeszłam do dziedzica zatrzymując się jakiś metr od niego i opierając o jeden z większych głazów. Spojrzałam na niego spod rudej grzywki i wykrzywiłam wargi w niby uśmiechu. - Hm, ave? - jedno kruczoczarne skrzydło poruszyło się lekko.

Uniósł brew i zmierzył ją wzrokiem. Nie reagował na wywracanie oczami etc, jak wiadomo mial pół swiata gdzieś więc..
-Mhm witaj- stwierdził spokojnie, nie chciał mówić ave, salve czy jaki kolwiek inny tego typu sposób.

Z łatwością uniosłam się lekko nad ziemię aby usiąść na tym samym głazie o który sekundę temu się opierałam. Zlustrowałam anioła wzrokiem mrużąc piwne ślepia.

Ziewnął przysłaniając usta ręką, chwilę się zamyślił.
-No jak mniemam musisz byc zachwycona nowością typu "skrzydła" -stwierdził tym samym tonem. Skierował wzrok na płynącą lawę.

- Przeszkadza Ci to? - mruknęłam obojętnie. Na co dzień zazwyczaj lubiłam wdawać się w takiego typu 'konwersacje' ale dziś akurat nie miałam na to ochoty. Jednym ruchem wygładziłem sobie sukienkę gdzieś w okolicach talii.

-Być może?- stwierdził całkiem zwyczajnie, zapewne gdyby rozmawiala z jego ojcem czy bratem o wysokim poziomie samooceny ta rozmowa wyglądała by całkiem inaczej... o ile w ogóle by takie coś było? Mhm przymknął oko.

Westchnęłam nieznacznie i powędrowałam wzrokiem gdzieś przed siebie.

Znowu się zdeczka niefortunnie zamyślił, cóz wlepił więc ślepia w jakiś całkiem przypadkowy punkt. Założył ręce zmianiajac pozycję na bardziej wygodną niż dotychczas.

Dmuchnęłam sobie znów w grzywkę i przymknęłam oczy opierając głowę o ręce. Zawiał wiatr a moja sukienka powiewała przy nim delikatnie .. Uśmiechnęłam się kątem warg.

Nagle skrzywił się na twarzy, podsunął jedną nogę do siebie i znikąd obok niego pojawiła się herbatka w czarnej filizance . Dosypał tym razem 8 kostek cukru , nie zeby był cukrowym maniakiem (chociaz to było całkiem możliwe) poprostu takie miał przyzwyczajenia. Powolnie zamieszał zawartość zdobioną 'łyżeczką' bez obijania boków co wycwiczył już sobie

Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego unosząc jedną brew lekko. Śledziłam wzrokiem każdą kostkę cukru aż w końcu wszystkie osiem rozpuściły się w herbacie. - Słodziak z ciebie. - mruknęłam uśmiechając się kątem warg z nijaką szyderczością.

-czyżby chodzi o cukier? -zapytał chociaż to brzmiało podobnie do pytania stwierdzającego, spojrzał na nową przez chwilę i uśmiechnął się całkiem normalnie, a to ciekawe, czyżby milczenie sie jej znudziło? - e tam.. -mruknął odkładając łyżkę.

- No raczej. - rzuciłam zarzucając długimi włosami lekko. Machnęłam nogami w powietrzu po raz kolejny przyglądając się aniołowi. - Zawsze tak słodzisz? - zapytałam zastanawiając się czy temat o ilości cukru jest odpowiednim tematem do rozmów. o_o''

-a to takie dziwne? Czasem mniej, czasem więcej -odparł i napił się łyka swojej herbaty.

Zmrużyłam oczy obserwując jak pije. Poruszyłam skrzydłami nieznacznie.

Odłożył wszystko na poprzednie miejsce obok siebie i chwile potem znikneło równie szybko jak się pojawiło.
-Jak się zowiesz

*w razie zniknięcia uznajta ze wyszedłem *

- Issis jestem. - odpowiedziałam spoglądając w jego krwisto czerwone ślepia. - A ty? - skoro on poznał już moje imię, wypadałoby też znać jego. Odgarnęłam niesforne kosmyki włosów na bok.

-Hm Kira-stwierdził z pewnego rodzaju niesmakiem, w zasadzie sam nie wiedział czy lubi to imie czy nie lubi- możesz mi mówić jak chcesz, Galek anonimek, Kiruś ? Obojętne

- Galek anonimek? - powtórzyłam uśmiechając się zimno. - A to dlaczego?