Sala Bankietowa

Klasnął raz ostatni by podwładni policzyli wynik brata ale już się uśmiechał już śmiał się w duszy z wygranej.
- Oh nonsens , jest wygrana i jest przegrana – oznajmił triumfalnie i zwrócił się twarzą do blondynki która przyniosła wynik przy okazji wyłamał wszystkie palce w stawach z głośnym trzaskiem.
Gdy uznaj miłą ‘ 382 tys i 111 roztrzaskanych’ panicz zachichotał zadowolony z wygranej. Bo nagroda się nie liczyła ale ten smak .. smak zwycieństwa.
- Należą się gratulacje dla mistrza hazardu – poprawił brata z zadowoleniem podnosząc się z swego kościanego tronu.

Zerknął na prawo, na lewo i westchnął teatralnie. Odstawił herbatę na bok, zmrużył oczy.
- Wyobraź sobie tu - tutaj sie zatrzymał i wskazał na skroń - że ci takowne składam - dodał po chwili, mijając go wziął swoją poduszkę i usiadł na fotelu - kiedyś tam się zrewanzuję, kiedyś
Przeciągnął się z uśmieszkiem na kącie wargi.

Wstał obrócił się i fuknął znacznie swoją mocą pociągając za sobą kubeł i Sebastiana.
- Dobranoc i szykuj bajki bracie – wymamrotał ziewając szeroko i do swojej komnaty się udał.

- Sayo - mruknął i podniósł się, wyszedł 'przewietrzyć się' (nmm).

Zmaterializował się w centrum Sali i choć uczynił to bez jakiegokolwiek dźwięku to wszyscy natychmiast zwrócili na niego uwagę. Błąkające się po pomieszczeniu blondynki przestały plotkować a jedynie przykleiły na swoje nazbyt kure.wskie twarze kokieteryjne uśmieszki. Wiedziały co lubił , więc nosiły na sobie zdecydowanie zbyt krótkie skórzane mini i przepaski na biuście. Właściwie mogły chodzić nago on i tak widział je całe. A mówią ,że to w niebie jest raj.

Weszla powoli, obojętnie przewracając oczyma. Spojrzała z pogardą na blondynki i zerknęła na Zaha.
Uśmiechnęła się do niego koncikiem wargi po czym zasiadła na pobliskiej sofie.
- One na prawde Cię kręcą ? - Spytała znów lokając na blondynki. Były obżydliwe. Li nienawidziła je. Po prostu czuła wewnętrze obrzydzenia do nich wszystkich.
Po chwili Li przysłonęła oczy czarnymi gęstymi włosami cały czas jednak obserwujac Szata.
Posłała mu znikomy uśmiech bawiac sie własnymi palcami.

Anielica miała to szczęście ,że miał dobry humor i całkiem za nią przepadał , normalnie za takie zachowanie mogła by stracić to i owo.

- A ciebie nie?

Rzucił wymijająco. Zanim anielica przybyła on już siedział na swojej sofie Ala kozetce chociaż kolorem dorównywała szkarłatowi z złotymi dodatkami. [..] Nim wreszcie uraczył anielice wzrokiem uśmiechną się cynicznie i poklepał dłonią kawałek wolnego miejsca na swoim wyjątkowo wygodnym ‘legowisku’ .
uśmiechną się cynicznie i poklepał dłonią kawałek wolnego miejsca na swoim wyjątkowo wygodnym ‘legowisku’ .

- Nie. - powiedziała po prostu.
Leniwie wstała i przeniosła swój koscisty tyłek na siedzenie obok Zaha.
Przytknęla swoje ramie do jego i oparła się wygodniej.
Odsloniła zimną dłonią jedno z oczu i zapatrzyła się gdzieś przed siebie.

Miał ochotę zachęcić brunetkę do polubienia jego pupilek ale zmienił zdanie. Po krótkim lustrowaniu ciała anielicy przesunął jej podbródek do siebie i bezceremonialnie wpił się w jej usta. Zawtórował mu chór syków blondynek , które aż kipiały z zazdrości. Ale w końcu był panem , każda go chciała a on wybierał kogo chciał na dany dzień , ziemską porę roku czy godzinę albo rok.

- Zapomniałem ,że przy mnie wszystko blednie

Rzucił jakimś cudem nawet nie odrywają się od ust ciemnowłosej. A gdy w końcu złapał przysłowiowy oddech puścił jej brodę i odchylił się do tyłu. Ostatnio niezbyt często zajmował się jakimiś drugorzędnymi przyjemnościami nie licząc seksu na to zawsze miał czas.

Lilyanne popatrzala Zahorowi w oczy po czym połozyła mu zimną dłoń na ustach jakby je przymykając. Podsunęła się do niego i prawie stykali się twarzami. Przybrała niewinny wyraz twarzy i rzekła...
- Nie za dużo tej czułości ? - spytała cichym głosem, podejżanie się uśmiechając.
Po chwili byli już od siebie odsunięci...Jakby tego w ogóle nie było. Li patrzała w strone wściekłych blondynek patrzących na nią z niewyobrażalną zazdrością. Przymknęła na chwile ślepia i połozyła Zahowi dłoń na kolanie.

Jej wypowiedz obeszła go mimo uszu zamiast tego zmrużył oczy. Para wybitnie obdarzonych blondynek przyniosła mu przesadną szklankę z alkoholem , zapewne jakimś drogim whisky albo drinkiem. W każdym razie gdy delegacja odeszła ten ni przejmując się obecnością anielicy popijał zawartość naczynia , było to jedno z jego bardzo ludzkich zachowań.

Spojrzała na trunek.
- Tak więc, Zahor... co u Ciebie, hm słychać ?
Chyba pierwszy raz Li zwróciła się do Szatana prosto tak ot po imieniu. Nigdy wcześniej nie wymawiała na głos jego imienia, tymbardziej zwracajac się do niego.
Przewierciła się chwile opierając wygodniej. Dłonią wodziła po jego nodze. Bez większego celu.
Li wzięła głeboki wdech i otworzyła oczy spoglądając na Zaha.

Właściwie to miał dziś chęć na coś innego , zupełnie innego. Tym ,że sposobem znów puścił mimo uszu słowa brunetki i tylko dokończył alkohol.
- Jutro na miejskich slumsach.
Rzucił krotko i zniknął jak to miał w zwyczaju.

Li przewróciła oczyma i spojrzała na Zahem.
Wzruszyła ramionami i niechętnie wstała z sowy również zbliżając sie do wyjścia.
Zerknęła na zaspane blądynki które obdażyła zimnym wzrokiem po czym wyszła nakładając kaptór na głowe...*nmj*

Wygodnie 'kicnął' na fotelu, najwyraźniej zaspany nieco bardziej niż zwykle.

Ostrożnie zlazł ze schodów , które co chwila znikały i siadł jak zwykle w swoim fotelu - Co do cholery .. - mruknął beztonacyjnie ale na widok brata zmróżył oczy - Witam 'dorgiego' braciszka.

- Hej - odparł, co zabrzmiało dość maślanie, bo właśnie w tym samym czasie tłumił ziewnięcie. Dopiero po chwili rozejrzał się po sali.

Sięgnął po kawe , która czekała na stole ale ten znikł - Ojciec? - mruknął bardziej retorycznie , podnosząc energooszczędnie gałki w sufit.

Najwyraźniej znudzony zaczął pod nosem prowadzic monolog.

Powoli i monotonie zaczą wrzucać kostki cuktu do kawy podnosząc kubek za każdym razem gdy stół znikał , rzeczywiście musiał się nadwyręzyć.

Zsunął się z fotela i wylazł (NMM)

Przydreptał wręcz ociekając znudzeniem i sennością. Więc mechanicznie już klapnął w pierwszym lepszym 'wygrzanym' fotelu.

Przybląkał się za bratem zgarbiony idąc po schodach w końcu siada na swoim stałym fotelu podciągając nogi pod brodę. - Witam braciszka - mruknął bezosobowo.

Po dłuższej chwili podniósł wzrok na Ryu.
- Hej - wkońcu wymamrotał dość ochryple.

Potarł nogą o noge czekając na kawe. Zamrugał oszczędie oczyma.