Krańce Tartaru

- Gdybym był chamski poprostu bym ci powiedział, żebyś zamknął 'pyszczek', ale z racji, że nie jestem odpowiedź brzmi, ze zapewne nie potrafisz, a nawet jeśli to nie ma takiej potrzeby - mruknął i przeciągnął skrzydła w zastanowieniu. Odruchowo sięgnął po szklankę herbaty, której tam najzwyczajniej nie było, cóż przyzwyczajena choć można by pomysleć, że przywidzenia.

Siadł obok anioła chwile milcząc
– wiesz ,że ludzie uważają anioły za idealne , zabawne każdy ma jakieś wady – zastanowił się na głos i znów spojrzał na anioła z delikatnym uśmiechem
– wy Upadli nie kochacie prawda? Może dlatego jesteś smutny – zmarszczył nos i czoło w dość rozkosznym grymasie.

Przez chwilę sie zamyślił po czym stwierdził, że nie chce mu się rozmawiać. Zamachnął skrzydłami po czym wstał, łańcuch gwałtownie go odciągnął, uderzając niebiańskim o skałę.
-Ciekawe - mrukął z ironią po czym wyszedł (NMM)

Stęknął cicho – alle .. – wymamrotał i skulił się usypiając

Nie będąc w pełni świadomym dzisiaj, przypadkowo zaszedł aż do doliny. Zatrzymał się i przeniósł wzrok to na herbate to na skały i zamyślił się.

Spał smacznie zwinięty w pozycji embrionalnej , jako że było zimno. Dłonie miał zwinięte obok ust co nadawało mu jeszzce niewiniejszy wygląd.

- Mhm - przeciągął skrzydła po czym spokojnie przechylił szklankę z herbatą do góry dnem, najzwyczajiej oblewajac Miqu dosyć goracą herbatą - domyślam się, że za pewne jak prawie każdy zanudziłeś się, z racji, że mam dobry humor radzę wstać, za nim się rozmyśle, bo moze nie bedziesz miał więcej okazji zobaczyć hm nieco bardziej jasne krajobrazy - ściągnął brwi o_o'

Wzdrygał się – bollii – jęknął cicho wyciągając się , ostrożnie położył rękę na piekącym miejscu i przymknął oczy powoli wstając. Spojrzał w górę na twarz swojego oprawcy z nieco naburmuszoną miną – to prawda trochę mi się nudziło c.c

- Hm boli? Niezauważyłem - ziewnął zasłaniajac usta ręką, po czym wyciągnął Miqu za łańcuch na skrzydłach po drodze zastanawiając się ad paroma swoimi sprawami oo'( nmn )

hm *nmmt* o.o

Wszedł i pozostawił Miqu woli łańcuchów. Wyszedl (nmm)

Siadł na skale i usnął jak poprzednio *nmm*

Zmeczona tym dosyć długim spacerem po dolinie wróciła do pcozątku swojego łańcucha, przechodząc dostrzegła miquela. Zmrużyła oczy i westchneła głucho gdy chwilę potem usiadła przy głazie. Podciągneła pod siebie nogi, wzrok zaś skierowała na ziemię. To był dosyć pusty i smutny wzrok, który czasami napadał Say niespodziewanie, w zasadzie to sama nie wiedziała czemu. Raz jeszcze westchneła po czym rozprostowała skrzydła.

Zmaterializował się obok chłopaka i przejechał mu lodowatą dłonią po policzku , nieznacznie uniósł jego brodę , z swoim perfidnym szyderczym uśmieszkiem na twarzy. Skierował wzrok na anielice puszczając chłopaka
– no proszę jaki uroczy chłopiec , powiedział bym że mój syn ma dobry gust ale to po mnie – wyprostował się zatapiając dłoń w włosach ogarniając je.

Podniosła wzrok na Zahora i zamyśliła się przez chwilę.
-Ach no tak, ty i twoj idealny ''swiat'' .. - mrukneła cicho i spowrotem opuściła wzrok na ziemię. Przymkneła oczy, miała ochotę raz jeszcze westchnąc, nie mniej jednak powstrzymała się, co za dużo to nie zdrowo, chyba, że mowa o pozytywach.

Zniknął ponownie i pojawił się przy Anielicy chwytając ją za nadgarstek przyciągnął do siebie – za to twój jest wyjątkowo groteskowy – zaśmiał się szyderczo.

Poruszyła ustami z niezadowolenia, zmrużyła oczy patrząc na niego przez chwile. Nie mniej jednak zamyśliła się.
- Chyba już mówiłam coś kiedyś na temat nadgarstków - mrukeła znacząco.

Udał ,że nie usłyszał wypowiedzi anielicy
- hm ludzki ‘nowy rok’ a ja nawet się nie zabawiłem – uśmiechnął się kątem wargi ukazując białe żeby.

Lekko pociągneła ręke do siebie. Prychneła.
- Ach nie mnie to mów, tylko tym swoim hm blondynkom

Liznął szyje anielicy z rozbawieniem
- one mi nie wystarczają – zaśmiał się głucho i uniósł anielice zabierając jeden z łańcuchów. *nmnt*