Czeluścia Piekieł - Sala Bankietowa

Materializuję się w wejściu sali bankietowej i składam skrzydła, przeciagnąłem się leniwie i kroczę w strone swego fotela, na sali siedziało kilka Upadłych Aniołów. Wśród Anielic słychać było dzwięki zachwytu, Anioły milczały pijąc drinki. Kto by pomyślał że właśnie wkroczył pan? Usiadłem i zapaliłem cygaro kładąc nogi na stole.

Hm wszedł i spojrzał na wygłupy anielic, cóż czasem wydawało mu się że to najbardziej bezmózgowe, pozbawione myślenia i pozyteczności, wyprute nędznym materiałem istoty o wyglądzie blondynek, każda z tapetą i każda taka sama, inaczej mówiąc poprostu beznadziejna. Przymknął oczy i spojrzał na Szatana przysiadajac przy jednej ze scian. Owinął swój skorpioni ogon wokół przednich łap.
-Cóż, Salve

Podniosłem obojętnie wzrok na Chimere Ciemność - mhm podejść Ciemność - rzucił zaciągając się cygarem a obok niego pojawiła się ruda dziewczynka, na widok Chimery przekręciła głowę na bok po czym podała Zahorowi popielniczke i zaczeła masować mu plecy.

Zerknął na rudą bez entuzjastycznie, nie przepadał za dzieciakami a tym bardziej rudymi. Coż chyba ogólnie było mało rzeczy, które lubił robić. Zanim został chimerą uwielbiał robotę maga, ale niestety nie ważne czy człowiek czy anioł ogarneła go głupota jakiej mało, chodź może lepsze to od wiecznego potępienia? Podniósł się i podszedł.

Dmuchnąłem w Chimere dymem - jak idą poszukiwania i tylko nie mów znowu ,że nie wiesz o co chodzi bo z pewnością nie mam aktualnie humoru na żarty - mruknąłem kończąc papierosa , na Rudą nawet nie spojrzałem i fakt ze mnie masowała wydawał mi się obojętny.

-Hm zmuszony jestem przyznać iż aktualnie-tutaj podniósł wzrok- wszystko idzie normalnie co oznacza marnie, było chociaż zrobić pamiątkowe zdjęcie przed dniem mordu - uśmiechnął się kwaśno choć do śmiechu mu nie było bo jego odpowiedz była... nijaka? Chociaż lepsza trudna prawda niż "świetne" kłamstwo.

- Odejdść - sykną niemal że widocznie rozwsciecziony Zahor , uderzył pięścia o stół ten jednak pzresuną się szybko nim Zahor zdołał go zniszczyć , Rudowłosa dziewczynka zamkneła oczy wiedzac ze moze oberwac masowała Zahora dalej. Ten zgniótł w dłoni cygaro i cisną nim w ściane po czym opadł w krześle kłądąc palce na czole i rozmyślając - dopadne ja chodzbym miał zabić wszystkie kobiety na ziemi - wycedził klnąc co chwila.

Przymknął oko i odwrócił łeb na bok. W zasadzie to nie wiedział czy to naprawde az takie konieczne.
- I tyle smrodu przez jedno dziecko- przemkneło mu przez myśl, obrócił się i położył się we wcześniejszym miejscu. Rozejrzał się pustym wzrokiem po sali.

Niezdejmował wzroku z Ciemności - co ty tu jeszcze (cenzura XDD) robisz, precz szukać - mruknął i wrócił do kolejengo cygara.

-Mhm szukanie o godzinie 17 to jak szukanie na ślepo i bez celu, wolałbym poczekac do 23-24, jeśli nie zeszła na los puszczalskiej to będzie łatwiej, gdyby nie patrzeć jesteśmy juz w trakcie przeszukiwania Europy gdzie będzie najprawdopodobniej- spojrzał na przechodzącego pająka po czym pazurem zatamował mu przejscie - ostatnim razem szukano w połódnie co było czystą głupotą, przecież ludzie mają robaki w dÓpie i dnia nie wysiedzą w domu "zeby ich kto poszukał " [ o_o ] - cofnął łapę

Zaciagnąłem się dla uspokojenia , Ciemność była jedną z Chimer czy też w ogóle istot, które mnie wpieniały jak żadna inna a jeszcze żyły - Zaraz pomożesz mojej pomocnicy zrobić mi masaż stóp ku*** .. - mruknął i znowu się zaciągnął - jaki z was pożytek Chimery - tu się zaciągną ponownie - może zaczne was wynajmowac do szukania swoich skarpetek byście niesiedzaly bezczynie - dodał po chwili patrząc chwile na unoszący się dym. Humor nagle mu się poprawił , podciągną Rudą do siebie i dmuchnął jej w szyje , w tym samym momęcie garstka blondynek mrukneła cos pod nosami i zaczeły jak zawsze szczebiotać zbulwersowane jedna do drugiej.

Mruknął coś do siebie, co prawda był jednym magiem, który chimery stworzył i nawet po staniu się jedna z nich nie zwątpił w "jakość produktu".
-Bez czasu nie ma planu, bez planu nie ma zwycięstwa, bez zwycięstwa nie ma sadysfakcji-stwierdził jak zwykle tym samym tonem, nawet teraz po częsci zastanawiał się jak znaleśc kogoś kogo się nie zna tak aby zrobić to szybko, w wolnym czasie często opracowywał strategię. Zerknął na blondynki i wywrócił oczami.

Akurat miał upodobanie do tej małej wiec pocałował ją i pozwolił usiąść obok siebie , skończył cygaro - naprawde zaczynasz mnie denerwować mówie rusz ten zad i idź na Ziemie szukać - sykną przeciagajac się p oczym wstał i wyszedł do swojej komnaty *nmmt*

-Jak "miło" że mnie "rozumiesz" -mruknął do siebie po czym wstał, miał szukać to też se pozedł na polowanki bez owocne >.> (NMM)

Przychodze z widocznie dobrym humorem , drzwi zamną zatrzaskują się z hukiem , wszystkie twarze na sali odwróciły się w moją strone. W miare jak idę wszystcy skinaja mi głowami , zasiadam na swoim miejscu - Gdzie chimery - mruknąłemw miare głośno szukajac wzrokiem jakiejś chimery.

Słysząc łoskot złaże schodami do sali >hug< - co się stało papo - ziewnąłem przeciągając się , spojrzałem na blondynki i jęknąłem - one tu są cholera tylko po to bym niemógł się skupić - prawie warknąłem i przelecialem wzrokiem po blondynkach

Uchylił drzwi.
-Zawiasy niedlugo odlecą w siną dal-stwierdził i rozejrzał się-ach taa szaleńcza załoga he -mruknął do siebie i zmrużył oczy. Cóż usiadł na pierwszym lepszym miejscu przy stole, nie wybierał gdzie siada, było mu to hm obojętne? o_o'

Spojrzał na brata - i znowu on .. - mruknął do siebie i siadł przy ojcu podciągajac nogi do piersi drapie stopą o stope - Witaj Braciszku - uśmiechną się szelmowsko 'jeszzce raz zobacz ejego twarz to się pożgam' - pomyślał.

Spojrzał na synów - Ho Ho - tu zaśmiał się i zapalił cygaro - królewicze co laska przyszli. Przywołał kilka blondynek , jedna masowala mu plecy a druga siadła na kolanach , spojrzał na synów i przysłał dla nich po jednej blondynce obserwując jak się zachowają.

-he? -zerknął na Ru nieobecnym wzrokiem- mowileś coś? - mruknął do 'braciszka' przeciągnął się dosyć leniwie.

Spojrzał na blondynke - he em 'Papo' .. ojcze znaczy się moge tamtą - wskazał palcem inną blondynke i siegną po cukierki , zaczą je po koleji rozwijać i wkłądac do ust.

- jak zawsze wymyśla - ziewna i dmuchną w syna obłokiem dymu , wysłał wskazana blondynke by zrobiła kawe dla syna. - macie jakieś wieści od chimer - zapytał zaciągając się , 2 blondynki masowłąy go.

Zerknął na blondynki bez entuzjazmu jak zresztą zawsze. Założył ręce.
-Hm jak mniemam będziesz pytał o wieści od chimer codziennie? -zerknął chwilę na ojca i brata.

Gdy blondyna przyniosla kawe szczypnął ją tylko i podsunął się do stołu , wzia cukier i zaczą wrzucać kostki , gdy poczuł dym podniósł się i odepchną kawałek stół , zaklną - ku.. czy ty zawsze musisz mi psuć smaka na kawe - rykną zły i odsuną się z fotelem p oczym wrócił do wzucaniak ostek cukru i obserwacji brata.