Opuszczone miasto

Mhm weszła.

Materializuje się w ślepym zaułku kilka metrów od anielicy. Składam skrzydła i zamykam oczy , wyczuwam umysły paru innych dusz niż anielica jednak potępione dusze nic dla mnie nie znaczą. Otwieram oczy i wolnym krokiem podchodze do wylotu z uliczki wyciągam szluga i zapalam patrząc z niewinnym uśmieszkiem na anielice.

Zerkneła przez chwilę na Zahora i poruszyła skrzydłem. Mhm rozejzrała się kątem oka.

- ty jak zawsze nie kulturalna , złotko wypadało by się przywitać - zaśmialem się krótko i zaciągnąłem się

-i kto to mówi - pomyślała i zmrużyła oczy- zależy co nazywasz 'przywitaniem' równie dobrze moglam to już zrobić c___C

ziewną i znikną zmaterializował się za anielicą - a wiesz złotko te ulice nie należą do najbespieczniejszych

-Nawet jeśli to co? mam się bac? o_o' - stwierdziła obojętnym tonem.

Połorzył dlonie na jej biodrach i podciągną do siebiegłowe położyl na jej ramieniu i dmuchną jej w szyje dymem - a nie boisz się? - na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek

-Nie- stwierdziła po zastanowieniu chodź co prawda to akurat nie była zbytnia prawda, w końcu zawsze ktoś się czegoś\kogos boi. Odsuneła się od niego.

Znów przyciągną ją do siebie tym razem brutalniej i przytrzymał - a jednak się boisz - zaśmial się - czóż skarbie bój się .. jeszzce troche a bedziesz należeć do mnie - trzymajac ją jedną ręką drugą ogarną wlosy z jej twarzy

-powtarzasz się.. -mrukneła -puscisz mnie czy też koniecznie potrzebujesz misia przytulanki? >.>

olal jej wypowiedz - hm wiesz co się stanie jak znajde twoją córunie? - wyciągną łancuch i przelorzył go nad skrzydłami Sayony - oh jak już wież mam potomków wytarczy że pobęde się jej i bedziesz musiała przyzwyczaic się do tej hm błyskotki? - wskazał ńa łańcuch który zacisną na jej skrzydłach

-doprawdy śmieszne- poruszyła skrzydłami -ostatnio stałeś sie dosc pzrewidywalny, porwiesz mnie, posiedze sobie tam, wyjdę, troche poględzisz o swoich niecnych i nierealnych planach i zaczniesz tak od nowa, jak karuzela az do znudzenia. Nie musisz się chwalić swoim łańcuszkiem bo nie robi na mnie wrażenia

uśmieszek znikł z jego twarzy ,pchną ją na ziemie i kopną z dużą siłą trzymajac wciąż łańcuch - zamknij się su.. - sykną i rozłorzył skrzydła

Mrukneła coś do siebie i znowu machneła skrzydłem. Szurneła nogami po ziemi automatycznie odsuawąc się w połsiadzie.

szarpną za łancuchy i przerzucił je przez jej tułów - podnoś się - sykną i zacisną łańcuch wyjątkowo 'zdenerwowany'

Podniosła się woląc już chyba nie ryzykowac x.x

- grzeczna dziewczynka - mrukną chłodno i podniósł ją na łańcuchu - teraz dam Cie w prezęcie dla moich syneczków - uśmeichną się kątem wargi i wzleciał w góre *nmnt*

Weszla i rozejrzała się znudzona. Mruknęła coś do siebie rozbawiona i weszła do kasyna. Usiadła przy jednym z stolików i wzięła karty leżące przed nią.

Otrzepała je z kurzu i przyjrzała się im.Dziewiątki i Joker. Zaśmiała się pusto pod nosem.

Materializuje sie na ciemnej ulicy , złorzył skrzydła i zapalił papeirosa idąc wzdłoz ulicy całkowicie spokojnie.

Patrzę na karty z uwagą. Rozmyślam jaki by mógł być wynik gry z takimi kartami.

Wszedł do budynku a dokłądniej do niejakiego kasyna , wiedział ze w środku jest ona usiadł w tym smaym stoliku dokładnie naprzeciwko i dmuchna dymem w jej strone wciąż z lekkim uśmieszkiem na twarzy nieokazujac zadnych emocji.

- Witam - mruknęła i spojrzała na Zaha znad kart